[PL] Krótko o Grach Mobilnych
(English Version Available Here! - [ENG] A Brief Word About Mobile Games)
I teraz, w trakcie globalnej pandemii COVID-19, wiele gier rozdawane było za darmo aby sprawić, żebyśmy mieli co robić siedząc w domu i byśmy się za szybko nie znudzili. PCty, konsole i mobilki – gry były rozdawane za darmo praktycznie wszędzie. Zgarnąłem sobie – Lara Croft GO, Deus Ex GO (był też Hitman GO rozdawany ale niestety mi umknął), Monument Valley 2 oraz Alien: Blackout. Porozmawiam o nich nieco później, ale na tą chwilę mogę przyznać, że zostałem pozytywnie przez wszystkie zaskoczony.
(W Alien: Blackout trzeba być ciągle uważnym i szybko decydować co zrobić)
Bądźmy szczerzy. Wszyscy kiedyś byliśmy w tym miejscu – przeglądając App Store albo Sklep Play, widząc dziesiątki potencjalnie interesujących tytułów, które ostatecznie okazały się tanimi plagiatami z popularnych serii albo pozornie niezła gra, wypakowana po brzegi mikrotransakcjami, reklamami i zawartością zamkniętą za chamskim paywallem. Mógłbym w tej chwili pobrać kilkanaście różnych gier ze Sklepu Play i idę o zakład, że większość z nich byłaby wypakowana po brzegi praktykami, które wysysają resztki z naszego portfela. Może pomińmy w tym miejscu Candy Crush Saga i dosłownie dziesiątki kopii wypełnionych takimi praktykami.
W ostatnich latach, gry mobilne zaczęły stawać się coraz bardziej popularne, z tytułami jak Clash of Clans czy Clash Royale, które dostarczają milliony dolarów rocznie. Aaaa z innej strony jeszcze są gry znienawidzone przez swoje agresywne praktyki reklamowe – Idę o zakład, że spora część z was slyszała w pewnym momencie o RAID: Shadow Legends czy Azur Lane. Gry, które same w sobie mogą być całkiem niezłe, ale przez takie praktyki.
Myślę, że wszyscy możemy się zgodzić, że ogromna część darmowych gier mobilnych to totalne crapy albo tanie plagiaty popularnych tytułów. Ale istnieją również gry, które nie mają swoich mobilnych odpowiedników więc ktoś robiąc podobny tytuł w efekcie tworzy plagiat; plagiat, w który wrzucona jest tona paywalli i mikrotransakcji pozwalających Ci odblokować wszystko dostępne w grze, ale z drugiej strony pozwalające na odblokowanie wszystkiego powoli przez granie. Dla przykładu, genialne Slay the Spire (którego mobilne porty są tworzone z tego co wiem) i mobilny plagiat zatytułowana Dungeon Tales. Swojego czasu pobrałem DT i... Cóż, nie jest to równie dobre co oryginał, ale jako mobilny substytut Slay the Spire sprawdza się całkiem nieźle.
Iiiii istnieją jeszcze gry dużych, znanych wydawców, którzy już odnieśli sukces na PC i/lub konsolach. Gry takie jak Hearthstone, Teamfight Tactics, Fortnite czy PUBG – wszystkie z nich odniosły spory sukces na PC, więc wydawcy decydują się na mobilne porty aby poszerzyć swoją bazę graczy. Dla przykładu można umilić sobie czas meczykiem w TFT albo Hearthstone'a w drodze ze szkoły, pracy bądź po prostu jakiejś dłuższej drodze. Osobiście grałem w Hearthstone'a na telefonie już od pewnego czasu i sprawiło, że najnudniejsze chwile (jak czekanie na wizytę u lekarza lub długa podróż pociągiem aby się z kimś spotkać) były nieco bardziej znośne. Wyżej wymienione gry są przykładami naprawdę dobrych, darmowych, mobilnych gier.
No i tutaj wchodzą gry mobilne za które zwykle trzeba zapłacić. Mówię zwykle, bo wszystkie wymienione zgarnąłem za darmo. Jest dość widoczna różnica pomiędzy płatnymi a darmowymi grami – czy to na telefonach, komputerach czy konsolach. Płatne produkty często nie mają tak agresywnych mikrotransakcji i paywalli natomiast darmowe bardzo często potrzebują ich do przeżycia. Oczywiście w dzisiejszych czasach nawet płatne produkty mają mniejszą lub większą ilośc mikrotransakcji lub tuziny DLC tylko aby wydoić oryginalny produkt do samego końca.
Zacznijmy od Monument Valley 2. O tej grze usłyszałem całkiem spory czas temu, ale nie będąc fanem gier mobilnych – nie byłem zbytnio zainteresowany zdobyciem jej, ale skoro okazja przyszła sama – zdecydowałem się dać jej szansę i... Cóż, z pewnością nie byłem rozczarowany. Nie jestem pewny czy fabuła jest powiązana z pierwszą częścią. Ta gra ma naprawdę kojącą oprawę audiowizualną – dla przykładu, na końcu każdego 'rozdziału', możemy narysować symbol – i nieważne jak niechlujnie będziemy ruszać palcem po ekranie – gra stworzy coś pięknego. Ale esencją gry są jej zagadki zaprezentowane na każdym poziomie – bardzo często w grę wchodzi perspektywa i myślenie poza utartymi schematami (Cóż, powiedzmy, bo dużo rzeczy można zobaczyć po prostu eksperymentując).
Z tego co czytałem, Monument Valley 2 jest łatwiejsza od pierwszej części, ale długość gry natomiast się zbytnio nie zmieniła. Największą różnicą pomiędzy MV1 a 2 jest... Cóż, pierwsza część skupiała się na zagadkach a druga skupia się bardziej na fabule. Pomimo długości – z całego serca polecam ten tytuł – oprawa audiowizualna, zagadki, fabuła – wszystko nadrabia krótką długość tego tytułu.
A teraz co do gier 'GO'. Lara Croft GO i Deus Ex GO (Wciąż jestem zły, że nie zgarnąłem Hitmana GO). Na chwilę obecną są tylko 3 gry w serii 'GO' i naprawdę ciężko powiedzieć czy kiedykolwiek powstanie kolejna, ale... Na 2, które grałem – obie mają zaskakującą jakość, rozgrywkę i grafikę jak na swoją cenę i bycie grą mobilną. (Nie zrozumcie mnie źle – Nie nienawidzę gier mobilnych, po prostu myślę, że o wiele ciężej zrobić dobrą grę mobilną a osobiście zbyt wielu nie widziałem). Gry zostały stworzone przez SQUARE ENIX LTD i... Mówcie o nich co chcecie, ale seria GO jest w mojej opinii jedną z najlepszych rzeczy, która przytrafiła się grom mobilnym.
Zacznijmy od Lary Croft GO – poruszanie się jest wykonane w bardzo prosty, acz efektywny i intuicyjny sposób (to samo można powiedzieć o wszystkich grach GO) – poziomy mają wyraźnie wytyczone ścieżki, po których możemy chodzić – ruszasz palcem w prawo, idziesz w prawo; ruszasz w górę, idziesz w górę i tak dalej. Proste. Każdy poziom jest zagadką. Wiele wstępnych zagadek jest proste, ale im dalej w las tym trudniej, niekiedy trzeba wysilić swoje szare komórki i być cierpliwym aby je ukończyć. Są wrogowie, jedni są stacjonarni, inni są mobilni a niektórzy działają w ten sam sposób co my – gdy ruszamy się o jedno pole, oni ruszają się o jedno pole – podążają za twoimi ruchami, dla przykładu jeśli pójdziemy – lewo, prawo, prawo, dół – wrogowie pójdą tą samą ścieżką (jeśli Ci poszczególni nas zobaczą). Dziesiątki znajdziek są ukryte wśród poziomów i w pewnym momencie naprawdę ciężko je dostrzec, ukrywają się w tle za skałami albo pnączami. Możemy zabijać wrogów podchodząc do nich od boku lub tyłu co... Cóż, jest używane w niektórych zagadkach – musicie zabić wrogów w danej kolejności aby przejść dalej. Oprawa dźwiękowa nie jest zła. Osobiście nie grałem w zbyt wiele Tomb Raider'ów, ale znalazłem kilka odniesień więc dla fanów serii, ta gra może równie dobrze być ciekawym polowaniem na nawiązania!
Deus Ex GO – osobiście polubiłem tą część o wiele bardziej, ale głównie dlatego, że ze wszystkich trzech serii, uwielbiam Deus Exa najbardziej, Tomb Raidera najmniej a Hitman jest gdzieś pomiędzy (Tylko dlatego, że niezbyt lubię TR'a nie znaczy, że go nienawidzę czy coś takiego. Po prostu Hitman i Deus Ex bardziej mi odpowiadają klimatem). Podstawy jak sterowanie, grafika i wrogowie działają w większości w ten sam sposób ale jest też kilka drobnych różnic. Dla przykładu charakterystycznym elementem w Lara Croft GO była możliwość wspinaczki po niektórych ścianach, w Deus Ex GO natomiast takimi elementami są niewidzialność i hakowanie – pierwsze jest wzmocnieniem, które – gdy użyte, daje nam niewidzialność na dwa ruchy, co... Jest przydatne, ale czasami trzeba naprawdę pomyśleć kiedy tego użyć, natomiast hakowanie umożliwia włączanie i wyłączanie platform, przejmowanie dział stacjonarnych i tak dalej. Zagadki są nieco łatwiejsze niż w Lara Croft GO, ale to nie znaczy, że są one głupio łatwe – niektóre wciąż są w stanie przyprawić o mały ból głowy. Muszę przyznać, że byłem o wiele bardziej zainteresowany w fabule zaprezentowanej w Deus Ex GO niż w Lara Croft GO i... Cóż, nie spodziewałem się, że tytuł mobilny będzie miał tak intrygującą historię.
Polecam całą serię GO – jest tania a może zapewnić godziny rozgrywki jak i niezłe wyzwanie dla twojego mózgu. Osobiście grałem w te tytuły przez kilka minut przed zaśnięciem i po przebudzeniu – to był całkiem niezły sposób na wymęczenie mózgu przed snem jak i szybsze ogarnięcie się po przebudzeniu.
Alien: Blackout. W tej grze gramy jako Amanda Ripley, protagonistka Alien: Isolation i jeśli dobrze rozumiem – Blackout dzieje się po Isolation (Amanda wspomina Stację Sewastopol jak i przyznaje, że spotkała już kiedyś 'te stworzenia' po ujrzeniu Ksenomorfa po raz pierwszy). Ktoś mógłby nazwać tą grę mieszanką FNaFa i Aliena – trzeba patrzeć na kamery, kontrolować drzwi i wykrywacze ruchu aby wiedzieć gdzie jest Ksenomorf. Mając ograniczone zasilanie trzeba wiedzieć co i w którym momencie włączać. Niczym w Isolation, jesteśmy uwięzieni na stacji kosmicznej, ale tym razem to nie tylko my kroczymy przez te korytarze. Drużyna czterech ludzi przybywa na stację i naszym celem jest przeprowadzenie ich przez tę stację, jednocześnie trzymając ich i siebie w ukryciu przed Ksenomorfem. Przez nasze decyzje – członkowie mogą zginąć lub przetrwać, bardzo często trzeba działać szybko aby uratować ich od tragicznego losu. No i nie można się tez za bardzo skupiać na kamerach i mapie bo Ksenomorf zacznie biec przez szyby wentylacyjne wprost na nas i, choć jest to gra mobilna... Gdy widzisz Ksenomorfa biegnącego na Ciebie, gdy leży się w łóżku o 3 nad ranem z wpiętymi słuchawkami to... Cóż, ma to pewien urok i dreszczyk.
Alien: Blackout nie jest długi – nawet jeśli trzeba będzie powtarzać poziom czy dwa, to wciąż może być tytuł na jedną noc jeśli zechcecie. Nooo i jest też najtańszą z wymienionych gier – dosłownie kosztuje całe 3 złote. Dosłownie nie ma powodu, żeby nie dać tej grze szansy.
Koniec końców, w grach za które trzeba zapłacić jest trzymany pewien poziom jakości. Seria GO jest całkiem angażująca i sprawdza się jako niezłe wyzwanie dla mózgu, Alien: Blackout to zaskakująco dobre doświadczenie (ale jak z większością horrorów – o wiele lepiej jeśli będziecie w to grać w nocy), Monument Valley to z kolei naprawdę przyjemne, kojące-oczy doświadczenie, które pięknie bawi się perspektywą i designem poziomów.
Nie byłem największym fanem gier mobilnych, czy te wszystkie gry to zmieniły? Nie do końca, ale mogę szczerze powiedzieć, że jestem ciekawy jak będzie wyglądać Diablo Immortal i naprawdę będę chciał zagrać w NieR: Re[in]carnation gdy to wyjdzie. Z tego co wiem, oba tytuły powinne być dostępne za darmo, co niestety może znaczyć tyle, że będzie mniejsza lub większa ilość mikrotransakcji. Z drugiej strony, za NieR będę gotowy nawet zapłacić (nigdy nie sądziłem, że przyznam, że będę w stanie zapłacić za grę mobilną... Cóż, może jednak te gry coś zmieniły). Diablo, jakkolwiek kontrowersyjne by nie było, może położyć kres tej zatrważającej ilości klonów Diablo, które ciągle pojawiają się na App Store bądź Sklepie Play.
Koniec końców, mam nadzieje, że dacie chociaż jednej z wymienionych gier szansę. Jest spora szansa, że być może wam się to spodoba i być może zmienicie nieco swój pogląd na gry mobilne.
Z Poważaniem,
Wing.
W ostatnich latach, gry mobilne zaczęły stawać się coraz bardziej popularne, z tytułami jak Clash of Clans czy Clash Royale, które dostarczają milliony dolarów rocznie. Aaaa z innej strony jeszcze są gry znienawidzone przez swoje agresywne praktyki reklamowe – Idę o zakład, że spora część z was slyszała w pewnym momencie o RAID: Shadow Legends czy Azur Lane. Gry, które same w sobie mogą być całkiem niezłe, ale przez takie praktyki.
(Mobilny Hearthstone jest jednym z moich ulubionych zabijaczy czasu podczas długiej podróży albo nudnego dnia)
Myślę, że wszyscy możemy się zgodzić, że ogromna część darmowych gier mobilnych to totalne crapy albo tanie plagiaty popularnych tytułów. Ale istnieją również gry, które nie mają swoich mobilnych odpowiedników więc ktoś robiąc podobny tytuł w efekcie tworzy plagiat; plagiat, w który wrzucona jest tona paywalli i mikrotransakcji pozwalających Ci odblokować wszystko dostępne w grze, ale z drugiej strony pozwalające na odblokowanie wszystkiego powoli przez granie. Dla przykładu, genialne Slay the Spire (którego mobilne porty są tworzone z tego co wiem) i mobilny plagiat zatytułowana Dungeon Tales. Swojego czasu pobrałem DT i... Cóż, nie jest to równie dobre co oryginał, ale jako mobilny substytut Slay the Spire sprawdza się całkiem nieźle.
Iiiii istnieją jeszcze gry dużych, znanych wydawców, którzy już odnieśli sukces na PC i/lub konsolach. Gry takie jak Hearthstone, Teamfight Tactics, Fortnite czy PUBG – wszystkie z nich odniosły spory sukces na PC, więc wydawcy decydują się na mobilne porty aby poszerzyć swoją bazę graczy. Dla przykładu można umilić sobie czas meczykiem w TFT albo Hearthstone'a w drodze ze szkoły, pracy bądź po prostu jakiejś dłuższej drodze. Osobiście grałem w Hearthstone'a na telefonie już od pewnego czasu i sprawiło, że najnudniejsze chwile (jak czekanie na wizytę u lekarza lub długa podróż pociągiem aby się z kimś spotkać) były nieco bardziej znośne. Wyżej wymienione gry są przykładami naprawdę dobrych, darmowych, mobilnych gier.
No i tutaj wchodzą gry mobilne za które zwykle trzeba zapłacić. Mówię zwykle, bo wszystkie wymienione zgarnąłem za darmo. Jest dość widoczna różnica pomiędzy płatnymi a darmowymi grami – czy to na telefonach, komputerach czy konsolach. Płatne produkty często nie mają tak agresywnych mikrotransakcji i paywalli natomiast darmowe bardzo często potrzebują ich do przeżycia. Oczywiście w dzisiejszych czasach nawet płatne produkty mają mniejszą lub większą ilośc mikrotransakcji lub tuziny DLC tylko aby wydoić oryginalny produkt do samego końca.
(Monument Valley 2 to jedno z najbardziej kojących doświadczeń jakie widziałem)
Zacznijmy od Monument Valley 2. O tej grze usłyszałem całkiem spory czas temu, ale nie będąc fanem gier mobilnych – nie byłem zbytnio zainteresowany zdobyciem jej, ale skoro okazja przyszła sama – zdecydowałem się dać jej szansę i... Cóż, z pewnością nie byłem rozczarowany. Nie jestem pewny czy fabuła jest powiązana z pierwszą częścią. Ta gra ma naprawdę kojącą oprawę audiowizualną – dla przykładu, na końcu każdego 'rozdziału', możemy narysować symbol – i nieważne jak niechlujnie będziemy ruszać palcem po ekranie – gra stworzy coś pięknego. Ale esencją gry są jej zagadki zaprezentowane na każdym poziomie – bardzo często w grę wchodzi perspektywa i myślenie poza utartymi schematami (Cóż, powiedzmy, bo dużo rzeczy można zobaczyć po prostu eksperymentując).
Z tego co czytałem, Monument Valley 2 jest łatwiejsza od pierwszej części, ale długość gry natomiast się zbytnio nie zmieniła. Największą różnicą pomiędzy MV1 a 2 jest... Cóż, pierwsza część skupiała się na zagadkach a druga skupia się bardziej na fabule. Pomimo długości – z całego serca polecam ten tytuł – oprawa audiowizualna, zagadki, fabuła – wszystko nadrabia krótką długość tego tytułu.
(Musimy wyeliminować węże w odpowiedniej kolejności aby przejść dalej)
A teraz co do gier 'GO'. Lara Croft GO i Deus Ex GO (Wciąż jestem zły, że nie zgarnąłem Hitmana GO). Na chwilę obecną są tylko 3 gry w serii 'GO' i naprawdę ciężko powiedzieć czy kiedykolwiek powstanie kolejna, ale... Na 2, które grałem – obie mają zaskakującą jakość, rozgrywkę i grafikę jak na swoją cenę i bycie grą mobilną. (Nie zrozumcie mnie źle – Nie nienawidzę gier mobilnych, po prostu myślę, że o wiele ciężej zrobić dobrą grę mobilną a osobiście zbyt wielu nie widziałem). Gry zostały stworzone przez SQUARE ENIX LTD i... Mówcie o nich co chcecie, ale seria GO jest w mojej opinii jedną z najlepszych rzeczy, która przytrafiła się grom mobilnym.
Zacznijmy od Lary Croft GO – poruszanie się jest wykonane w bardzo prosty, acz efektywny i intuicyjny sposób (to samo można powiedzieć o wszystkich grach GO) – poziomy mają wyraźnie wytyczone ścieżki, po których możemy chodzić – ruszasz palcem w prawo, idziesz w prawo; ruszasz w górę, idziesz w górę i tak dalej. Proste. Każdy poziom jest zagadką. Wiele wstępnych zagadek jest proste, ale im dalej w las tym trudniej, niekiedy trzeba wysilić swoje szare komórki i być cierpliwym aby je ukończyć. Są wrogowie, jedni są stacjonarni, inni są mobilni a niektórzy działają w ten sam sposób co my – gdy ruszamy się o jedno pole, oni ruszają się o jedno pole – podążają za twoimi ruchami, dla przykładu jeśli pójdziemy – lewo, prawo, prawo, dół – wrogowie pójdą tą samą ścieżką (jeśli Ci poszczególni nas zobaczą). Dziesiątki znajdziek są ukryte wśród poziomów i w pewnym momencie naprawdę ciężko je dostrzec, ukrywają się w tle za skałami albo pnączami. Możemy zabijać wrogów podchodząc do nich od boku lub tyłu co... Cóż, jest używane w niektórych zagadkach – musicie zabić wrogów w danej kolejności aby przejść dalej. Oprawa dźwiękowa nie jest zła. Osobiście nie grałem w zbyt wiele Tomb Raider'ów, ale znalazłem kilka odniesień więc dla fanów serii, ta gra może równie dobrze być ciekawym polowaniem na nawiązania!
(Wabienie przeciwników i poruszanie się, kiedy ich uwaga jest odwrócona jest jedną z kluczowych różnic pomiędzy Larą Croft GO a Deus Ex GO)
Deus Ex GO – osobiście polubiłem tą część o wiele bardziej, ale głównie dlatego, że ze wszystkich trzech serii, uwielbiam Deus Exa najbardziej, Tomb Raidera najmniej a Hitman jest gdzieś pomiędzy (Tylko dlatego, że niezbyt lubię TR'a nie znaczy, że go nienawidzę czy coś takiego. Po prostu Hitman i Deus Ex bardziej mi odpowiadają klimatem). Podstawy jak sterowanie, grafika i wrogowie działają w większości w ten sam sposób ale jest też kilka drobnych różnic. Dla przykładu charakterystycznym elementem w Lara Croft GO była możliwość wspinaczki po niektórych ścianach, w Deus Ex GO natomiast takimi elementami są niewidzialność i hakowanie – pierwsze jest wzmocnieniem, które – gdy użyte, daje nam niewidzialność na dwa ruchy, co... Jest przydatne, ale czasami trzeba naprawdę pomyśleć kiedy tego użyć, natomiast hakowanie umożliwia włączanie i wyłączanie platform, przejmowanie dział stacjonarnych i tak dalej. Zagadki są nieco łatwiejsze niż w Lara Croft GO, ale to nie znaczy, że są one głupio łatwe – niektóre wciąż są w stanie przyprawić o mały ból głowy. Muszę przyznać, że byłem o wiele bardziej zainteresowany w fabule zaprezentowanej w Deus Ex GO niż w Lara Croft GO i... Cóż, nie spodziewałem się, że tytuł mobilny będzie miał tak intrygującą historię.
Polecam całą serię GO – jest tania a może zapewnić godziny rozgrywki jak i niezłe wyzwanie dla twojego mózgu. Osobiście grałem w te tytuły przez kilka minut przed zaśnięciem i po przebudzeniu – to był całkiem niezły sposób na wymęczenie mózgu przed snem jak i szybsze ogarnięcie się po przebudzeniu.
(Taki widok o 3 w nocy może nieco przyśpieszyć akcję serca)
Alien: Blackout. W tej grze gramy jako Amanda Ripley, protagonistka Alien: Isolation i jeśli dobrze rozumiem – Blackout dzieje się po Isolation (Amanda wspomina Stację Sewastopol jak i przyznaje, że spotkała już kiedyś 'te stworzenia' po ujrzeniu Ksenomorfa po raz pierwszy). Ktoś mógłby nazwać tą grę mieszanką FNaFa i Aliena – trzeba patrzeć na kamery, kontrolować drzwi i wykrywacze ruchu aby wiedzieć gdzie jest Ksenomorf. Mając ograniczone zasilanie trzeba wiedzieć co i w którym momencie włączać. Niczym w Isolation, jesteśmy uwięzieni na stacji kosmicznej, ale tym razem to nie tylko my kroczymy przez te korytarze. Drużyna czterech ludzi przybywa na stację i naszym celem jest przeprowadzenie ich przez tę stację, jednocześnie trzymając ich i siebie w ukryciu przed Ksenomorfem. Przez nasze decyzje – członkowie mogą zginąć lub przetrwać, bardzo często trzeba działać szybko aby uratować ich od tragicznego losu. No i nie można się tez za bardzo skupiać na kamerach i mapie bo Ksenomorf zacznie biec przez szyby wentylacyjne wprost na nas i, choć jest to gra mobilna... Gdy widzisz Ksenomorfa biegnącego na Ciebie, gdy leży się w łóżku o 3 nad ranem z wpiętymi słuchawkami to... Cóż, ma to pewien urok i dreszczyk.
Alien: Blackout nie jest długi – nawet jeśli trzeba będzie powtarzać poziom czy dwa, to wciąż może być tytuł na jedną noc jeśli zechcecie. Nooo i jest też najtańszą z wymienionych gier – dosłownie kosztuje całe 3 złote. Dosłownie nie ma powodu, żeby nie dać tej grze szansy.
Koniec końców, w grach za które trzeba zapłacić jest trzymany pewien poziom jakości. Seria GO jest całkiem angażująca i sprawdza się jako niezłe wyzwanie dla mózgu, Alien: Blackout to zaskakująco dobre doświadczenie (ale jak z większością horrorów – o wiele lepiej jeśli będziecie w to grać w nocy), Monument Valley to z kolei naprawdę przyjemne, kojące-oczy doświadczenie, które pięknie bawi się perspektywą i designem poziomów.
(Na tym ekranie będziemy spędzać większość gry, tropiąc Ksenomorfa i próbując uchronić członków drużyny od śmierci. A, no i zwróćcie uwagę na licznik w lewym górnym roku. Jego wyczerpanie owocuje pewną śmiercią)
Nie byłem największym fanem gier mobilnych, czy te wszystkie gry to zmieniły? Nie do końca, ale mogę szczerze powiedzieć, że jestem ciekawy jak będzie wyglądać Diablo Immortal i naprawdę będę chciał zagrać w NieR: Re[in]carnation gdy to wyjdzie. Z tego co wiem, oba tytuły powinne być dostępne za darmo, co niestety może znaczyć tyle, że będzie mniejsza lub większa ilość mikrotransakcji. Z drugiej strony, za NieR będę gotowy nawet zapłacić (nigdy nie sądziłem, że przyznam, że będę w stanie zapłacić za grę mobilną... Cóż, może jednak te gry coś zmieniły). Diablo, jakkolwiek kontrowersyjne by nie było, może położyć kres tej zatrważającej ilości klonów Diablo, które ciągle pojawiają się na App Store bądź Sklepie Play.
Koniec końców, mam nadzieje, że dacie chociaż jednej z wymienionych gier szansę. Jest spora szansa, że być może wam się to spodoba i być może zmienicie nieco swój pogląd na gry mobilne.
Nie dajcie się złapać Ksenomorfowi i ćwiczcie mózg!
Z Poważaniem,
Wing.
Comments
Post a Comment