[PL] Piękno Ori and the Blind Forest

(English Version Available Here! - [ENG] Beauty of Ori and the Blind Forest)

(Uwaga Spoilery! - od około połowy artykułu pojawiają się momenty fabularne niezbędne do omówienia tematu. Zalecane jest najpierw ukończenie gry przed kontynuowaniem czytania... Albo jeśli nie obchodzą was spoilery – nie będę was zatrzymywał!)


Nie jestem największym fanem platformówek jaki istnieje, wręcz przeciwnie – przez wiele lat nawet nie chciałem patrzyć na platformówki. Po prostu ich nie lubiłem; byłem w nie niesamowicie słaby i czułem, że nie powinienem ich dotykać – i prawdopodobnie dalej bym taki był gdyby nie dwie gry – Hollow Knight i Cuphead. Dzięki tym dwóm tytułom, odkryłem piękno kryjące się za gatunkiem, który tak długo odrzucałem. Dzięki temu odkryciu, dałem kolejnej platformówce szansę – Ori and the Blind Forest.

Dla tych, którzy wciąż tej gry nie znają lub o niej nie słyszeli – Ori and the Blind Forest to tytuł wypuszczony w 2015 na PC i konsole Xbox One przez Moon Studios i... Cóż, gra była i dalej jest uwielbiana tak przez graczy jak i przez krytyków (5 lat po premierze, gra wciąż ma ponad 95% pozytywnych recenzji na Steamie). Jest to gra indie, ale zaryzykowałbym stwierdzenie, że może ona śmiało rywalizować z tytułami AAA. Ori and the Blind Forest jest przykładem, że gry mogą być sztuką – i to w więcej niż jeden sposób.

(Animacja zdobywania nowej umiejętności jest przepiękna)

Jest to MetroidVania – teoretycznie możemy iść wszędzie od początku, ale ogromna część ścieżek będzie zamknięta, dopóki nie zdobędziemy pewnej umiejętności lub nie dojdziemy do pewnego momentu w fabule. Gra delikatnie pokazuje nam, gdzie powinniśmy iść (często zdobywając po drodze nową umiejętność), ale jednocześnie zachęca nas do eksploracji – wiele ścieżek rozgałęzia się gdy idziemy do celu a dziesiątki sekretów po prostu czekają na odkrycie przez sprawne oko!

Oczywiście nic nam nie broni próbować dostać się w wiele miejsc, ale bardzo często nie będziemy się w stanie tam dostać bez głównych umiejętności (takich jak Podwójny Skok). Nie będziemy też w stanie dostać się do wielu sekretów bez kilku opcjonalnych umiejętności (jak Potrójny Skok czy Wybuch Światła). W grze jest jedna mechanika, która oddziela Oriego od innych platformówek czy MetroidVanii, a mianowicie – sami tworzymy checkpointy. Oczywiście, w paru miejscach istnieje autozapis, ale w znacznej większości to my tworzymy sobie punkty respawnu. Całkiem ciekawa mechanika, która może odbić się czkawką, jeśli poczujemy się zbyt pewnie a ostatni zapis mamy kilkanaście minut temu. Plus, gra automatycznie backupuje kilka ostatnich zapisów, więc nie ma za bardzo opcji, żeby utknąć przez źle umieszczony checkpoint.

(Własny checkpoint. Odradzamy się tu po śmierci, możemy tu też kupić ulepszenia do umiejętności)

Grę można skończyć w około 6-8 godzin (cóż, przynajmniej mi tyle gra zajęła), ale z ilością sekretów, backtrackingu i zwykłej, ludzkiej ciekawości, czas gry można spokojnie wydłużyć do 20-30 godzin na jednym playthrough. A jeśli szukacie większego wyzwania, po skończeniu wszystkiego co pojedyncze playthrough ma do zaoferowania – istnieje poziom trudności 'one life', który... Czy naprawdę muszę tłumaczyć co to oznacza?

Sterowanie jest całkiem precyzyjne (grałem na klawiaturze) a gra sama w sobie jest w dużej części fair, czasami gra wymusi o wiele trudniejszy fragment do przejścia, ale... Wszystko jest do zrobienia z odpowiednią dozą wysiłku i cierpliwości!

(Statystyki końcowe. Jak widzicie, pominąłem całkiem sporo rzeczy; 2 nie-obowiązkowe umiejętności oraz zginąłem ponad 300 razy. A, no i gra pokazuje 5 i pół godziny, gdzie na Steamie mam 8 więc... Tak)

Soundtrack sprawia, że całkowity produkt jest jeszcze lepszy. Nawet jeśli nie zamierzacie zagrać – dajcie szansę temu spokojnemu, kojącemu i czasami intensywnemu soundtrackowi. Kto wie – może znajdziecie tam nowe utwory do nauki lub pracy.
Głęboki, niosący się echem głos narratora również dokłada swoją cegiełkę do całkowitego designu dźwięku w Ori and the Blind Forest – jest potężny, ale kojący; silny, ale spokojny.

Nie ma gry idealnej, zawsze będą mniejsze lub większe rzeczy, które wpływają na końcowy produkt i Ori nie jest tutaj wyjątkiem. Aczkolwiek... Naprawdę ciężko znaleźć coś dużego co niszczy końcowy produkt – fabuła jest nieco banalna, ale opowiedziana całkiem przyzwoicie; oprawa graficzna i dźwiękowa są niemalże idealne. Czasami sterowanie przestaje być precyzyjne (dla przykładu – czasami skacząc z jednego miejsca 3 razy, końcowo wylądujemy w 3 innych miejscach co... Może być delikatnie denerwujące przy jednym życiu.) lub gra wymusi trudniejszy segment dosłownie znikąd. Tak, są momenty, które mogą przepełnić was niewypowiedzianą furią i szałem, ale w tym samym czasie satysfakcja po tych momentach może być tak samo intensywna.

(Nawet spaczenie wygląda wspaniale)

[ODTĄD ZACZYNAJĄ SIĘ SPOILERY]

W fabule śledzimy losy słodkiego, małego, białego stworzątka zwanego Ori. Żyje ono sobie spokojnie w pięknym, ogromnym Lesie Nibel, ale... Las umiera, jego światło powoli znika i to właśnie zadaniem Oriego jest przywrócić jego dom do życia. Jest to historia poświęcenia, tego jak ważna jest równowaga oraz opowieść o wzajemnym zrozumieniu. Naszym głównym antagonistą jest ogromna sowa o imieniu Kuro, poluje ona na Oriego, gdyż ten jest wcieleniem światła, którego ona nienawidzi. I choć wydaje się zła, istnieje powód takiego jej zachowania; powód, który jest dość smutny.

Widzicie, Kuro nienawidzi światła z jednego powodu - jest to to samo światło, które zabrało jej pisklęta. Serce Kuro zostaje wypełnione nienawiścią, smutkiem, żałobą i gniewem. W efekcie, spróbowała zniszczyć światło Lasu Nibel. Ori jest jednym z, jeśli nie ostatnim fizycznym wcieleniem tego właśnie światła, gdy Kuro uświadamia sobie ten szczegół – poluje ona na naszego protagonistę w gniewie i szale. Ale... W końcu zaczyna rozumieć, że to samo światło, którego tak nienawidzi, sprawia, że Nibel jest bezpieczne i żywe. W ostatniej, desperackiej próbie oddaje ona światło do serca Lasu Pradawnego Drzewa. Robiąc to, wie, że światło ją zniszczy, ale poświęciła się by inni mogli żyć. To zakończenie jest jednocześnie tragiczne ale widok stworzenia, które chciało nas zabić poświęcające się dla dobra innych, powoduje takie przyjemnie ciepło na serduszku.
W zamian, Ori i przyjaciele biorą ostatnie jajo Kuro pod opiekę. Zrobiła ona wszystko co mogła, by chronić swoje ostatnie dziecko a teraz Ori i przyjaciele będą kontynuować jej matczyną misję.

(Kuro. Drapieżny łowca i nasz antagonista)

Fabuła może być nieco banalna – koniec końców jest to typowa formuła walki światła z ciemnością, ale to nie formuła się liczy – tylko wykonanie. Ori and the Blind Forest jest nie tylko czarujący pod względem grafiki i płynnych animacji, ale sposób w jaki opowiedziana jest historia oraz małe, ukryte szczegóły razem tworzą piękne arcydzieło pod każdym względem – design, grafika (Myślę, że screenshoty pokazują to lepiej niż jakiekolwiek słowa), opowiedziana historia – wszystko.

Przez 'małe, ukryte szczegóły' mam na myśli to, że... Spójrzcie – jesteśmy w ogromnym Lesie, tak? I oprócz nas jest jeszcze ogrom innych zwierzątek i stworzeń zamieszkujących tę krainę. Przez obecny stan Nibel jesteśmy niejako zmuszeni wyruszyć daleko poza nasze 'terytorium'. Uważam, że wrogowie – owe zwierzątka i stworzenia, które nas atakują – nie są złe, mogą zachowywać się jak Kuro – chronić coś, w tym wypadku – swoje własne terytorium. (Dobra, ale wyłączmy stąd 'spaczone macki' nagle wyrastające z ziemi i plujące w nas kulami – to akurat nie może być naturalne, dobra?).


Ori and the Blind Forest jest po prostu cudowny, prawdopodobnie wrócę do tej gry nieco później aby ją skończyć na wyższym poziomie trudności; zebrać każdą pojedynczą rzecz w grze i może nawet porwać się na poziom trudności z jednym życiem, pomimo bycia słabym w platformówki. Gra jest naprawdę dobrze zrobiona i całkiem odświeżająca w dzisiejszych czasach. Kto wie, może jednego dnia sprawdzę sequel – Ori and the Will of the Wisps, aby zobaczyć... Cóż – więcej Oriego, tego pięknego świata i miłej historii. To po prostu ten typ gry, która wchodzi prosto do twojego serca i czuje się jak u siebie w domu.

Ruszajcie i ocalcie Nibel przed spaczeniem i rozkładem!

Z Poważaniem,
Wing.

Comments

Popular Posts