[PL] W Ogniu Bitwy

(English Version Available Here! - [ENG] In The Heat of Battle)
(Nie wiem ilu ludzi jest zainteresowanych kampanią Star Wars: Battlefront II lub Call of Duty: WWII, ale w gdyby ktoś był – drobne spoilery fabularne/podstawowe informacje o kampanii. Zostaliście ostrzeżeni.)
(Dołączyłem screenshoty tylko z segmentu dla jednego gracza. Graficzne spoilery mogą ujawnić ważne momenty fabularne. Zostaliście ostrzeżeni.)


Nie tak dawno zgarnąłem sobie Star Wars: Battlefront II oraz Call of Duty: WWII w ofercie PlayStation Plus na czerwiec 2020 (Ktoś mógłby nazwać ten artykuł Recenzją PS+ na czerwiec 2020). Nie jestem ani fanem ani haterem żadnej z tych serii. Pomyślałem sobie – 'czemu nie' – i pobrałem obie gry, które... Cóż, powiedzmy, że dysk twardy mojej PS4 nie czuje się zbyt dobrze, gdy 2 gry zajmują ponad 200GB miejsca na dysku!
Przeszedłem kampanię w obu tytułach oraz pograłem trochę na multi, więc pomyślałem, że mogę równie dobrze o tym pogadać!
(Ciekawostka: Obie gry zostały wydane w listopadzie 2017 roku na PS4, Xbox One i PC).

Zacznijmy od Star Wars: Battlefront II. Chyba nie muszę przedstawiać tej gry komukolwiek, kto jest chociaż trochę interesuje się co tam świszczy w świecie gier. Kontrowersja lootboxowa i globalne zmiany jakie ona wprowadziła odbijamy się echem przez kolejne miesiące nawet gdy wszystko pozornie już się uspokoiło. Nie miałem okazji wtedy w to zagrać, ale z tego co widziałem i słyszałem – sytuacja była beznadziejna.

(Battlefront II z pewnością jest piękny)

Jak już powiedziałem, nie jestem fanem Star Warsówmam podstawową wiedzę czyli na przykład kim jest Darth Vader, Yoda, Han Solo czy Luke Skywalker; obejrzałem części od 1 do 6 za dzieciaka więc mgliście pewne fragmenty pamiętam, ale jeśli chodzi o najnowszą trylogię – części od 7 do 9 – nie oglądałem ich, aczkolwiek mam bardzo okrojoną wiedzę kim jest Rey czy Kylo Ren.

Gdy zacząłem pobierać tę grę, otworzyłem szeroko oczy gdy ujrzałem rozmiar pobierania. Ponad 100 cholernych GB. To... Nawet GTA V nie jest takie masywne, i powiem to już teraz... Wciąż nie rozumiem dlaczego gra jest tak masywna, ale prawdopodobnie kryje się za tym bardzo prosty powód, którego nie widzę.

(Iden Versio, przywódczyni Oddziału Inferno)

(Nie grałem w Battlefronta I i nie wiem czy historia między BF I a II jest powiązana.)
W fabule Battlefronta II, przez większość czasu śledzimy losy Iden Versio oraz Oddziału Inferno. Zauważcie, że powiedziałem – przez większość czasu – podczas pewnych misji wcielimy się w inne postacie z kanonu Gwiezdnych Wojen takie jak Han Solo czy Luke Skywalker. Fabuła nie jest jakoś bardzo długa, można ją zamknąć na spokojnie w 5-6 godzin. Jest to opowieść o zdradzie, zemście oraz odkupieniu.

Sama fabuła jest... W porządku? W sensie, nie jest to nic tragicznego ani wybitnego. Moim zdaniem, kampania służy za naprawdę rozciągnięty tutorial do multiplayera – uczy nas podstaw walki mieczem świetlnym; gry zwykłym 'żołdakiem' i bitew kosmicznych. I nie miałbym do tej kampanii żadnych zastrzeżeń gdyby nie jedna rzecz... Dialogi.

(Potęga Imperium)

Głosy w tej grze są po prostu... Auć. Gra domyślnie ustawiła mi na dubbingu język polski i... O mój boże... Nie chcę osądzać ani nic, ale to dosłownie brzmiało jakby jakiś losowy człowiek dostał skrypt na ulicy i miał go za zadanie przeczytać bez jakiegokolwiek kontekstu. Dość szybko zmieniłem język na angielski i... Cóż, nie było to nic fenomenalnego, ale było zdecydowanie lepsze od polskiej wersji. Poza tym, nie mam zastrzeżeń do muzyki czy udźwiękowienia, są w porządku.

Graficznie gra jest dość ładna, wiele rzeczy jest wykonanych szczegółowo a gra działa zaskakująco dobrze podczas ogromnych bitew z dziesiątkami laserów i eksplozji. Byłem szczerze zaskoczony, że gra trzyma stabilny klatkaż w dosłownym bitewnym piekle... W sensie, nie powinno mnie to zaskakiwać w grze nastawionej na multiplayer i trochę słabo by było gdyby gra zaczęła tracić klatki ot tak podczas strzelaniny, ale... Byłem zaskoczony, dobra? Zostawmy to tutaj.

(Dziwne, niepokojące, piękne - nazwijcie to jak chcecie)

Poza kampanią, jest jeszcze Tryb Arcade – zestaw wyzwań dla Jasnej jak i Ciemnej strony Mocy, wiele z tych wyzwań daje podstawowe pojęcie multiplayera i całkiem przyzwoite wyzwanie na wyższych poziomach trudności (Każde wyzwanie ma 3).
Cóż to by było na tyle odnośnie single-playera, jest on... Zaskakująco rozbudowany jak na grę nastawioną na multiplayer.

Pierwszą rzeczą, którą dostrzegłem gdy wybrałem multiplayer z głównego menu, był zalew trybów gry. Od najbardziej podstawowych starć i bitew kosmicznych, przez walki na miecze świetlne kończąc na typowym 'Capture the Flag'. Zagrałem po kilka gier w każdym z tych trybów i... Cóż, może to tylko ja, ale walki w multiplayerze to czysty chaos – nie, żeby to było coś złego ani nic. Może jak pogram więcej to się do tego przyzwyczaję, ale póki co – każdy mecz jest dla mnie turniejem chaosu.

(Uruchamiamy grę i... W najgorszym przypadku, czekamy kilka minut zanim wszystko się załaduje)

W każdym trybie mamy kilka klas (lub Bohaterów – w zależności od trybu) do wyboru – od najbardziej podstawowych jak klasyczne – Snajper, Ciężkozbrojny, Żołnierz, Inżynier/Medyk, przez nieco bardziej zaawansowane jak Żołnierz Powietrzny czy Ewok a kończąc na BohaterachYoda, Luke Skywalker itd. Wykonując różne akcje podczas meczu otrzymujemy Punkty Bitewne, które możemy potem wymienić na silniejszą postać na jedno życie (czasami nie możemy tego zrobić bo wszystkie 'Specjalne' klasy są zajęte i musimy liczyć na to, że miejsce się zwolni).

Chyba moim ulubionym trybem są Bitwy Kosmiczne, kocham manewrowanie między wrakami statków, robienie innych graczy w wała lub siedzenie na ogonie mojego przeciwnika tak długo, że można mnie nazwać profesjonalnym stalkerem. Ale to, że ten tryb jest moim ulubionym, nie znaczy, że nie bawię się w innych równie dobrze – wręcz przeciwnie, pomimo chaosu, segment multiplayerowy Battlefronta II jest naprawdę dobry.

(HUD jest minimalistyczny, ale czytelny i przejrzysty)

Odnośnie tych przeklętych lootboxów... Dziś to wygląda o wiele lepiej, możemy odblokować skórki poprzez granie w grę i zdobywanie niezbędnej waluty, natomiast umiejętności dla naszych ulubionych klas zdobywamy po prostu grając nimi. Z tego co słyszałem, kiedyś karty umiejętności wypadały totalnie losowo ze skrzynek i czasami można było dostać dziesiątki kart i jednocześnie ani jednej dla naszej ulubionej klasy lub postaci.

Jedynym zarzutem jaki ogólnie mam to... Boleśnie długie czasy ładowania, osiągające w najgorszym momencie po kilka minut. Najbardziej irytujące jest to wtedy, gdy chcemy szybko przejść z jednego trybu multiplayer do innego, ale poza tym... Battlefront II teraz jest całkiem znośną gierką!


Skupmy się teraz na drugiej grze – Call of Duty: WWII. Tak jak nie jestem fanem Star Warsów, też nie jestem fanem tak długich serii jak Call of Duty, Battlefield czy FIFA – nie wiem, po prostu to nie dla mnie, ale skoro już nadarzyła się możliwość sprawdzenia CoDa:WWII to pomyślałem sobie – pewnie, czemu nie.

Kampania rozpoczyna się w 'Dzień-D' (6 czerwca 1944) i śledzimy losy Reda Danielsa, żołnierza walczącego o wolność ramie w ramie ze swoimi kompanami – Zussmanem, Turnerem i wieloma innymi. Zamysł brzmi dość prosto i moim zdaniem brzmi jak typowa gra osadzona w czasach II WŚ, ale... Cóż, nie wiem jak CoDy stoją jeśli chodzi o fabułę, ale muszę przyznać, że WWII zaskoczyło mnie i to dość mocno!

(Groza, poświęcenie, bitwa o wolność... Dzień-D.

Zacznijmy od tego, że to nie jest historia o chwale i potędze jednego człowieka. W grach wojennych, czy grach ogólnie zdarza się zbyt często, że protagonista jest nieśmiertelną, jednoosobową armią. W tym wypadku... Cóż, oczywiście są momenty, w których czujemy się jak niepowstrzymana machina wojenna, ale w znacznej większości musimy polegać na zdolnościach naszych towarzyszy (Takich jak dawanie nam apteczek, amunicji, granatów itd.), no i musimy trochę myśleć nad ich użyciem, żeby nam ich nie zabrakło w najgorszym momencie. A, no i jeśli postanowimy zaszarżować wprost na wrogów – znikniemy szybciej niż pieniądze z komunii. (Grałem na normalnym poziomie trudności).

Nie jestem pewny, czy takie coś jest standardem w grach z serii CoD, ale z tego co pamiętam to często po otrzymaniu obrażeń wystarczyło kucnąć za jakimś murkiem i zdrowie nam się magicznie odnawiało. W CoD WWII zdrowie odnawia się za pomocą apteczek i możemy nieść ich ograniczoną ilość oraz, jak już wspomniałem, nasze zdrowie może zniknąć praktycznie natychmiast jeśli zaczniemy szarżować lub z jakiegoś powodu ignorować wrogów na naszej drodze. Moim zdaniem jest to dobra rzecz – sprawia, że zdrowie staje się faktycznie ważnym zasobem, który nie wróci magicznie gdy postanowimy pomodlić się pod tym jednym miejscem przy ścianie, które nie jest uwalone krwią.
Aaaaaaale nawet jeśli zginiemy, czas potrzebny aby wrócić do gry jest prawie niezauważalny w porównaniu do Battlefronta II, gdzie na porządku dziennym jest czekanie od kilku do kilkunastu ponad sekund podczas respawnu lub przechodzenia z meczu do menu lub vice versa.

(Powieszeni cywile... Wojna nie zna litości.)

Oczywiście jest dużo, naprawdę DUŻO oskryptowanych scen i wydarzeń (Z tego co pamiętam to akurat nie jest coś niespotykanego w serii) i... Cóż, sprawia, że sporo fragmentów jest po prostu o wiele bardziej efektownych i naładowanych akcją, czasami skrypty są wplecione w rozgrywkę tak dobrze, że czasami ciężko powiedzieć kiedy mamy podziwiać akcję a kiedy brać czynny udział.

Kampania, jak wspomniałem – jest całkiem przyzwoita – jest to dobrze napisania historia walki pomiędzy wykonywaniem rozkazów a zrobieniem słusznej rzeczy; o przyjaźni stworzonej w ogniu walki, przyjaźni, która jest silniejsza niż perspektywa wolności; opowieść oparta o doktrynę 'żadne poświęcenie – zbyt wielkie'. Ukazana jest prawdziwa, straszna twarz wojny, ale i momenty heroiczne, w których to stawiamy na szali swoje własne życie aby uratować sojusznika.

(Bardzo często na naszej drodze ukazane jest prawdziwe oblicze wojny)

Tam gdzie w Battlefroncie II uważałem, że kampania służy bardziej jako narzędzie wprowadzające do multiplayera. W CoDzie WWII byłem szczerze zaciekawiony historią i postaciami oraz... Cóż, delikatnie mnie przygotowało pod multiplayer, ale kampania jest dobrze zrobioną historią, która MOŻE dać wam nieco poczucia jak się strzela, jak poszczególne bronie i granaty działają, ale gdy wkroczycie w multiplayer to... Szybko zrozumiecie, że to nie zupełnie inna para kaloszy.

Gdy pierwszy raz uruchomiłem multiplayer, musiałem wybrać coś co zwie się 'Dywizją' – w skrócie – fikuśna nazwa na klasę... Technicznie. To, że jedna klasa ma snajperkę jako początkową broń, nie znaczy, że nie można jej zmienić na strzelbę. Każda dywizja ma za to swój osobny, zróżnicowany zestaw perków, które odblokowują się z wzrostem poziomu dywizji. Poza tym, mamy krótkie wprowadzenie do różnych aspektów i zakładek w menu multiplayera – praktycznie jesteśmy wolni by zanurkować w swój pierwszy mecz.

(Dla wielu - ostatni pociąg; pociąg do miejsca, gdzie nadzieja umiera...)

Jest dość sporo różnych trybów do wyboru – od podstawowego deathmatchu i drużynowego deathmatchu; typowego scenariusza podkładania/rozbrajania bomby; przejmowanie i utrzymywanie punktów; scenariusze, które mają wiele następujących po sobie celów do wykonania – wszystko na mapach różnej wielkości (w zależności od trybu gry). Aaaaaale mamy jeszcze tryb zombie, którego – szczerze mówiąc – nie grałem i nie zamierzam. Nigdy nie byłem fanem zombie, czy to gatunku, czy trybów gry. Ten tryb może być dobry, może być słaby – ale nie mogę wam dać na to odpowiedzi.

Zacząłem grę, gdy CoD WWII miał coś w stylu Podwójnego Doświadczenia na wszystko – dywizje, bronie, itd. więc... Nie czuję, bym mógł dać miarodajną informację ile zajmuje wbijanie poziomów, ponieważ w przeciągu 5-6 godzin, skoczyłem z pierwszego do dwudziestego poziomu. Doświadczenie dosłownie padało jak srogi deszcz. Wydaje mi się, że 'normalne' wbijanie poziomów też nie jest takie, złe bo... Cóż, multiplayer jest całkiem przyjemny do gry.

(Piękno i groza)

I nawet pomimo tego, że uważam multiplayer tutaj za o wiele bardziej angażujący niż w Battlefroncie II (Przynajmniej nie ma aż takiego chaosu) i mam o wiele więcej frajdy grając, muszę zaadresować małego słonia w pokoju. Wstępnie, będziecie dołączać do gier, gdzie ludzie mają naprawdę wysokie poziomy i są już zaprawieni w boju, co może spowodować, że ogólne doświadczenie może być... Nieco mniej przyjemne, ale wytrzymajcie, postarajcie się nauczyć map i tego ile średnio zajmuje zabicie przeciwnika i... Cóż, ujmę to tak – pomiędzy mną na pierwszym poziomie, a mną na dwudziestym jest całkiem duża różnica.
(Wiem, że nie jestem w miejscu, w którym mogę mówić co uważam za zbyt silne lub łatwe do używania z powodu mojego małego doświadczenia w tym akurat multiplayerze jak i całej serii CoD więc... Zostawię to dla siebie).

Zaadresowaliśmy małego słonia w pokoju, więc teraz przyszedł czas na dużego – lootboxy. Tak jak w Battlefroncie II – tak i w CoDzie WWII możemy znaleźć lootboxy (zwane tutaj jako 'zrzuty zasobów'). Zawierają one elementy kosmetyczne – skórki, gesty, itd. Możemy je zdobyć za darmo wykonując dzienne/tygodniowe misje (zwane tutaj 'rozkazami')... Nie usprawiedliwia to wrzucania lootboxów do gry, ale przynajmniej gra nie próbuje forsować w nasze gardło mikrowaluty i lootboxów więc... Chociaż tyle.
(Bronie możemy odblokować specjalnymi żetonami, które otrzymujemy z każdym wbiciem poziomu).

(Poświęcenie...)

Więc, aby wszystko podsumować. Całkiem dobrze bawiłem się w obu tytułach, ale tak kampania jak i multiplayer o wiele bardziej pasowały mi w CoD WWII. Może moja opinia byłaby inna, gdybym był fanem Star Warsów, ale... Moim zdaniem CoD: WWII robi wszystko lepiej od Battlefronta – nawet cholerne lootboxy. Prawdopodobnie zagram sobie meczyk jeden czy drugi w Battlefronta II raz na jakiś czas, ale z tych dwóch tytułów, muszę przyznać, że częściej będę wybierał CoDa. Ale jak ze wszystkim – każdy ma własną opinię i inni mogą się o wiele lepiej bawić w Battlefroncie i... Nie ma w tym nic złego!

Weźcie udział w ogromnych bitwach kosmicznych i wcielcie się w swoją ulubioną postać oraz/lub doświadczcie prawdziwego oblicza wojny i przypomnienia, że wojna jest najlepszym przykładem autodestrukcyjnej tendencji ludzkości!

Z Poważaniem,
Wing.

Comments

Popular Posts